Wszystko poszło zgodnie z planem. Tak mogli powiedzieć kapitanowie faworyzowanych drużyn w ubiegłą niedzielę. Nikt oczywiście punktów nikomu nie dał za darmo. No może poza jednym spotkaniem. Lider tabeli, podopieczni Ali’ego wygrali walkowerem z Oberszpilers. Pozostaje mi mieć nadzieję, że to ostatni raz. Zapraszam do podsumowania!
FC Land of Fire – Oberszpilers wo. 5:0
Dzikie Knury – FC ŁBS 7:5
Po tym jak jesienią Dzikie Knury wygrały „tylko” 4:3 z FC ŁBS można się było spodziewać emocjonującego spotkania. Tym razem było podobnie – wyrównana i zacięta rywalizacja. Brak Marcina Kota w defensywie, brak „Ostrego”, ale tym razem pomogła obecność Mateusza Rzeszowskiego i jego cztery gole. W polu nie zawiódł Michał Kowalczyk, który tylko czeka na telefon od selekcjonera by pakować się do Kalisza. W ekipie FC ŁBS prym wiedli Adam Łaski i Adam Halamus, którzy zdobyli po dwa gole. Moim zdaniem trzeba się cieszyć z tego, że możemy oglądać tak wyrównane pojedynki.
RS Chorzów – Golden Six 8:4
Tutaj jeśli popatrzylibyśmy na wynik jesiennego spotkania to można się było domyślać, że bramkarz Golden Six – Marcin Tomala miał problem ze snem sobotniej nocy :D. Tak całkiem serio to RS Chorzów zagrało świetną pierwszą połowę niedzielnego meczu. Wynik 4:0 i z uśmiechem na ustach zeszli do „szatni”. W drugiej połowie już trochę zabrakło koncentracji bo zakończyła się wynikiem 4:4. Na uwagę na pewno zasługuję kolektyw jaki tworzy ekipa RS Chorzów, każdy z zawodników dołożył cegiełkę do niedzielnego sukcesu. No i oczywiście brawa dla Jakuba Adamczyk za hattricka.
Bismarckhutte – Beuthen 09 7:3
Wiosną prawie identyczny wynik jak jesienią. Tym razem jednak po jednym golu mniej z każdej strony. Bartosz Spodzieja na pewno sobie plują w twarz za parę jesiennych meczów, w których niespodziewanie przegrali. Wiosną jak na razie idą jak burza (oprócz małej wpadki z Impetem), w kolejnej kolejce czeka ich jednak prawdziwy sprawdzian podczas którego zobaczymy na co ich stać. Sześć punktów straty do podopiecznych Dawida Maraska wydaje się już nie odrobienia. Ale drodzy Państwo to jest socca! Beuthen w swoim stylu raz na wozie, raz pod wozem. Najważniejsze to rywalizować co niedzielę.
Globetek – SKRR Impet 2:4
Ah co by to było gdyby nie Roman Janicki. SKRR Impet Sosnowiec ze zwycięstwem, ale jakiegoś szerokiego uśmiechu na ich twarzach nie mogłem zaobserwować po tym spotkaniu. Była to bardzo ciężka rywalizacja dla podopiecznych Dawida Maraska, w końcu bez kontuzjowanego Oskara Śmiałkowskiego. Wspomniałem o Janickim, bo warto o nim wspomnieć z powodu trzech goli i asysty. Impet ciągle i walczy o miejsce na podium, a Globetek o to by zagościć w środku tabeli.